poniedziałek, 1 października 2012

Piwna historia

To była rutynowa sprawa i kiedy tylko skończyli się nią zajmować, Widzimrka i Mrzokonimow udali się na taras swojej ulubionej knajpki. 
Wiatr nie wiał, ale i tak panowała ciemność. Cała posadzka balkonu zadrżała, kiedy nowoczesny tramwaj przejechał wokół pomnika i podążył do przystanku za skrętem. 
- To piwo... - zaczął Widzimrka, a Mrzokonimow nadstawił uszu.
- Tak?
- To piwo jest... chrzczone - cmoknął i oblizał mikrą pianę ze swoich mokrych warg.
Mrzokonimow uniósł kąciki ust w ironicznym grymasie.
- Czyżbyś wyczuł wodę święconą?
Widzimrka cmoknął ponownie i pokręcił głową ze znawstwem, z którego słynął w agencji.
- Nie - odparł. - Linie papilarne proboszcza.
Autobus tymczasem stał w korku, a gołębie pocztowe już nie zataczały kół.


2 komentarze: