Serek homogenizowany o smaku
wyciśniętej wiśni był smaczny, ale nie w takim stopniu, jak
kabanos drobiowy.
Mrzokonimow zmiął papier, w którym jeszcze przed ostatnim kęsem znajdowała się suszona wędlina i wycelował go do kosza.
Mrzokonimow zmiął papier, w którym jeszcze przed ostatnim kęsem znajdowała się suszona wędlina i wycelował go do kosza.
Pudło. Duże, niebieskie pudło, do
którego środka agent nie mógł trafić, jakkolwiek, by się
starał, bo inne śmieci już wypływały z niego obficie. Była
sobota i sprzątaczki miały wolne. Miały zresztą wolne od
Wielkiego Piątku, kiedy to obowiązywał zakaz pracy. Nikt ich nie
poinformował, że zakaz zdjęto zaraz po uchwaleniu. Prawdopodobnie
siedziały teraz nad krzyżówką i usiłowały odgadnąć hasło 2
Poziomo: „inaczej czarny renifer”.
Przerwa na lunch toczyła się leniwie
i w milczeniu.
Podwieszony pod sufitem telewizor
rzucał cień na kuchenny stół, przy którym w czasie przerwy
zasiadali pracownicy Agencji. Mrzokonimow i Widzimrka zerkali co
jakiś czas na ekran i śledzili losy uczestników programu, z
których ponoć każdy posiadał talent, choć wydawało się, że
większość nie miała nawet odrobiny.
Na scenę wkroczył nowy zawodnik.
- Może nam się przedstawisz? -
głos jednego z prowadzących zabrzmiał bogobojnie.
Do agenckiej kuchni wszedł Włąsłydaw,
ociekający wodą deszczową. Opłukał kubek, strzepnął z niego
wodę, odłożył na suszarkę i podszedł do kwadratowego stolika,
przy którym siedział Mrzokonimow. I Widzimrka. Deszczówki na
głowie kolegi nie dało się nie zauważyć.
- Masz deszczówkę na głowie –
zauważył Widzimrka, bo nie dało się inaczej.
- Wiem.
- Jaki masz talent? - bogobojny głos
z telewizji próbował wykrzesać z siebie naturalną ciekawość
świata. Nieskutecznie.
- Dach wciąż przecieka? -
Mrzokonimow nie odwracał oczu od utalentowanego uczestnika programu.
- Tak.
- Umiem pisać. - oklaski
publiczności zgromadzonej w studiu... Widzimrka dałby paznokcia
sobie uciąć, że podobne oklaski słyszał w jednym z seriali
komediowych produkcji amerykańskiej.
- Zmień firmę – doradził
przedstawicielowi Laboratorium Nieścisłości Mrzokonimow, po czym
siorbnął wystygłą kawę.
- Wiem.
- Co z firmą jest nie tak? -
zapytał Widzimrka.
- Nazwa.
- Co z nią?
- Robi to, co mówi.- To znaczy?
Włąsłydaw westchnął i opowiedział
o tym, jak zatrudnił firmę MixDach, żeby wymieniła mu dach w jego
podmiejskim domku.
- I wymieniła. Tyle tylko, że
pomieszała dach czterospadowy z dachem zamku w Opatowie, w związku
z czym mam połowę budowli średniowiecznej, a połowę chałupy ze
wsi łowickiej, ale mniemam, że i jakieś elementy dachu chyży
łemkowskiej się zawieruszyły. No, i mi przecieka...- Zaprezentuj nam swój talent... – gromkie brawa zagłuszyły głos prowadzącego.
Widzimrka i Mrzokonimow pokręcili z
niedowierzaniem głowami nad niedolą swego kolegi z Agencji i
skupili się na uzdolnieniach pisarskich uczestnika.
Był to młody chłopak, w okularach,
z ryżą brodą, który zapalił papierosa i zaczął pisać na
przyniesionym ze sobą laptopie. I pisał. Pisał. Pisał...
Lunch powoli dobiegł końca.
Włąsłydaw przyklepał deszczówkę na włosach, a agenci dosunęli
po sobie krzesła i wrócili do sprawy. A w telewizji chłopak wciąż
ekscytował publiczność swoim talentem pisarskim, dzięki któremu
tworzył przygody zdolnego polskiego dekarza.
Nikt nie podejrzewał nawet, że to
będzie powieść w odcinkach.
[SPAM]
OdpowiedzUsuńWędrujesz po niezgłębionych zakamarkach blogspotu. Czasem trafiasz na miejsca niezmiernie ciekawe, do których wracasz z przyjemnością, ale innym razem uda ci się trafić do krainy wiecznej nudy i bezdennej głupoty. Minaslimme zaprasza cię więc do swojego królestwa. Czy będzie się zaliczało do tych pierwszch? A może jednak druga definicja bardziej pasuje do tego miejsca? To już ocenisz sam!
it-is-no-matter.blogspot.com
[Przepraszam za spam!!! Jeżeli komentarz obraził cię w jakikolwiek sposób lub nie tolerujesz spamu, to po prostu go usuń.]
Ależ nam miło, że uznano nasz blog za interesujący na tyle, by sie tutaj zareklamować :) Prosimy bardzo! :)
Usuń