Młody brunet przyniósł do stolika
zamówienie.
„Słodzona, nie mieszana - dla którego
z panów?” - zapytał uprzejmie. Widzimrka lekko uniósł rękę i
niemal niezauważalnie skinął głową. Nie pozostawiało to
wątpliwości, że ceni minimalizm.
„Pierniczek w polewie cukrowej?” -
drugie pytanie padło czysto formalnie i Mrzokonimow równie czysto,
co formalnie odparł:
„Dla mnie”.
Chcąc ułatwić sympatycznemu
kelnerowi podanie smakowicie wyglądającej zawartości talerzyka,
agent przesunął spoczywającą na stoliku książkę. Doceniając
ten gest, brunet uśmiechnął się, skinął głową, podał numer
swojego konta bankowego na który należało przelać opłatę za
usługę plus napiwek, po czym kląsknął i pocwałował za kontuar
baru.
Taras nieśpiesznie zapełniał się
ludźmi, a za plecami Mrzokonimowa, przy sąsiednim stoliku od
dłuższego czasu tkwił kos, obok którego jakiś klient pozostawił
niedopitą wodę mineralną.
Również na dole życie toczyło się
spokojnie i niemal zwyczajnie.
„Hm” - chrząknął Widzimrka i czym prędzej popił tę onomatopeję herbatą.
„Hm” - chrząknął Widzimrka i czym prędzej popił tę onomatopeję herbatą.
„Co takiego?”, Mrzokonimow przerwał
studiowanie książki. Widzimrka nie odwracając wzroku od swej
filiżanki odparł:
„Nieznośna lekkość guzika”
„Ano”, odparł Mrzokonimow i wrócił
do lektury.
A Widzimrka z pewnym rozmarzeniem i
ciepłym uśmiechem na ustach obserwował, jak przechodnie na placu
zatrzymują się przy skromnej kupce guzików, mieniących się
najróżniejszymi kolorami niemal jak w kalejdoskopie, wybierają
jeden, próbują przypasować do koszuli lub garnituru, i
przemieniwszy się w równie barwne ptaki - odlatywali, każdy w swoją stronę.
Dobrze, że nie wmieszali do tego magdalenki. Guziki są w sam raz.
OdpowiedzUsuńNa każdego czeka jakiś guzik :)
Usuń