poniedziałek, 20 maja 2013

Uekologicznienie

      Wiosenny poranek zawitał na jedno z miejskich osiedli.
      Subtelna woń mokrych ptasich odchodów wdzierała się w nozdrza spokojnie pokonującego nierówne płyty chodnikowe Mrzokonimowa. Papierek po gorącej parówce w bułce oblanej sosem ponoć meksykańskim wyrzucił do przepełnionego kosza na śmieci.
      Właściciele psów radośnie odwracali głowy, by nie przeszkadzać swym pupilkom w czynnościach fizjologicznych, a następnie wędrowali dalej.
      Blok, do którego zmierzał agent, stal nieopodal. I kiedy Mrzokonimow zbliżył się do drzwi wejściowych, przystanął, bo pewne kuriozum przykuło jego uwagę.
      Na zielonym trawniku, pomiędzy blokami i wątpliwej czystości samochodami, tuż przy mocno uczęszczanej przez tirowców drodze 73, pasła się krowa. Dorosła, holenderska, z dzwoneczkiem u szyi.
      Mrzokonimow uniósł lekko brew. Następnie nacisnął guzik domofonu i połączył się z agencim partnerem.
      Widzimrka kończył właśnie oglądanie nagranego wcześniej odcinka telenoweli z Marią Flondrą Esteban de la Vega.
- Już schodzę – rzucił do słuchawki. Wyłączył 176 epizod „Na skrzydłach uznania”, zabrał neseser, włożył ciemne okulary i opuścił mieszkanie.
      Mrzokonimow uważnie obserwował pasącą się krowę.
- Inwestycja spółdzielni?
- Tak – odparł Widzimrka.
- Mhm.
     Mrzokonimow znał już historię.
     Otóż, spółdzielnia wyszła naprzeciw skargom mieszkańców, których codziennie rano, co roku na wiosnę, budziły golarki do traw, niewiele większe od tych, których dorośli mężczyźni używają do pielęgnacji swojego zarostu. Liczne protesty niewyspanych lokatorów spowodowały zastosowanie rozwiązania nowocześnie ekologicznego i w ten sposób, dzięki funduszom unijnym, na widzimrkowym osiedlu pojawiła się krowa, która gryzła trawę kręcą mordą.
     I była wielce zadowolona.
- Chodźmy, sprawy się same nie rozwiążą – rzekł Mrzokonimow, rzucając ostatnie spojrzenie na czworonożne zwierzę.

9 komentarzy:

  1. czarrrrną morrrrrdą w krrrropki borrrrdo?

    osobiście zwróciłbym się jeszcze do spółdzielni o zastąpienie czymś wiertarek podczas remontu u sąsiadów w sobotę o 7:00 rano.

    orążłajt

    OdpowiedzUsuń
  2. ps. i do reakcji pod wpisem dodałbym "prawdziwe".

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Przekażemy spółdzielniom w całej Polsce uwagi wszystkich zainteresowanych tematem mieszkańców. Tymczasem, wypatrujcie cumulusów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. à propos cumulusów (1:03)

    http://www.youtube.com/watch?v=kmzvs21uUjg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof Cumulus... nieznana postać na niwie historyczno-geograficznej, ale z pewnością, nie pierwsza niedoceniona :D

      Usuń
  5. Są ludzie - wcale jeszcze nie starzy - którzy takie rzeczy pamiętają :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy spółdzielnia współpracuje z miejskim przedsiębiorstwem komunikacji w zakresie wykorzystywania produktów ubocznych (właściwie to zupełnie tylnych) krowy? Z jednej to może całej linii, dajmy na to, "96", nie da się wyżywić, ale wystarczy, że agenci zaszczepią w masach hasło: "Każdy trawnik polem walki!", a biednemu MPK będzie dane, natomiast brudnym właścicielom psów odebrane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My coś widzimy, że opowiadanie poruszyło pewne od dawna przytłumiane struny lutni. Na razie słychać dysonans poznawczy, ale miejmy nadzieję, że MPK, Krowa, Spółdzielnia, a także Koło Gospodyń Wiejskich "Uchacha" osiągną harmonię :)

      Usuń