wtorek, 22 kwietnia 2014

Drzazgi: Podróż

Podróż trwa już drugi tydzień. Mijamy kolejne stacje. Moi współpasażerowie są coraz bardziej ponurzy. Wszyscy dawno już skończyli przygotowane na podróż lektury, niektórzy nawet wymienili się książkami, jednak estetyczne upodobania okazały się zbyt silne. Nie mamy ochoty ze sobą rozmawiać. Nie mamy ze sobą o czym rozmawiać. Od kilku dni nie wydarzyło się nic, w czym i tak wszyscy nie bralibyśmy udziału. Bilety dawno straciły ważność, ale pracownicy kolei nie śmią tego sprawdzać. W ogóle pojawiają się coraz rzadziej. Trudno im się dziwić. Boją się. Spoglądamy na siebie nawzajem z coraz większą niechęcią. Gdzieś, może w sąsiednim przedziale, zaczyna płakać dziecko. Mężczyzna po mojej lewej próbuje to skomentować, ale daje za wygraną i tylko wbija wzrok w brudną szybę, za którą przesuwają się wciąż te same lasy, krowy i zbiorniki mulistej wody. Skądś dobiega podniesiony głos, że jeśli tylko pociąg zwolni..., skądinąd, że to się nie uda. Od kilkunastu godzin nie zatrzymaliśmy się nawet na chwilę. Podróż trwa już drugi tydzień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz