poniedziałek, 12 stycznia 2015

Drzazgi: Ojciec mówił do mnie wierszem #2



         Damy panu pokój, w którym umarł Bernard.
       Nie chcę mieszkać w pokoju, w którym ktokolwiek umarł i już mam zamiar powiedzieć o tym kierownikowi, ale ten wchodzi mi w słowo.
         Innych wolnych pokoi nie mamy, komunikuje oschle.
     Spoglądam na klucz. Pokój numer 738. Zastanawiam się, jak w maleńkim, dwupiętrowym hoteliku może istnieć pokój o numerze 738.

     Naciskam klamkę i wchodzę. Na moim łóżku siedzi dwóch mężczyzn. Grają w karty. W powietrzu unosi się ciężki, gorzki zapach wódki i dymu tytoniowego.
          Przepraszam, to mój pokój. Staram się brzmieć grzecznie ale stanowczo. 
          Wstają i wychodzą, zostawiają butelkę na stole. Wystawiam ją na korytarz na wypadek, gdyby chcieli po nią wrócić.

         Ledwie kończę się przebierać, do pokoju wparowuje smutna stara kobieta i zaczyna układać w szafie pościel, którą przyniosła. Nie chcę z nią rozmawiać. Odwracam się w stronę drzwi balkonowych. Tuż za nimi zaczyna się wąska kamienna ścieżka, która biegnie aż do plaży. Wzdłuż linii brzegowej ciągną się tory tramwajowe.
     Kiedy przychodzi przypływ, mówi kobieta, woda zalewa szyny i instalacja iskrzy. Wielu nieostrożnych turystów zginęło podczas przypływu.
          Poraził ich prąd?, pytam.
          Nie, głupcze! Utopili się.

          Schodzę na plażę i siadam na ławce obok siwego mężczyzny.
       Czekam już dwie godziny, mówi. Wiesz, jak jest. Tramwaj nie przyjedzie, dopóki na niego czekasz. Przyjedzie dopiero, kiedy wstaniesz i pójdziesz. Wtedy przyjedzie. Ale ja nie mam nic innego do roboty, uśmiecha się. Dlatego czekam.
        Mężczyzna przez kilka chwil patrzy w milczeniu w morze. Po chwili odwraca się do mnie i pyta, dokąd jadę.
           Do galerii handlowej, odpowiadam.
           Nie jesteś trochę za stary, żeby się włóczyć po galeriach handlowych?
           Mój ojciec…, zaczynam i nie bardzo wiem, co chcę powiedzieć. Mój ojciec jest poetą. Ma tam spotkanie z czytelnikami.
           Mężczyzna kiwa głową i znów odwraca twarz do morza.

     Tramwaju nie widać. Pytam, czy mężczyzna ma papierosy. Odpowiada, że może mnie poczęstować w zamian za opowieść.  
       Nie wiem, o czym mógłbym panu opowiedzieć, przyznaję. Pewnie i tak słyszał pan już wszystkie historie.
            Pewnie tak, mówi mężczyzna i wstaje. Pójdę już, mówi i odchodzi.
            Jego tramwaj przyjeżdża niedługo później.

2 komentarze:

  1. "Dokąd jedzie ten tramwaj?" Tak mi się skojarzyło, z takim jednym opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skojarzenie z klasyką polskiej fantastyki - nobilitujące :) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń